niedziela, 14.10.
Krowiarki-Markowe Szczawiny-Perć Akademicka-Babia Góra- Krowiarki
Oczywiście perła w Koronie Gór Polski, a ową perełką jest Babia Góra w Beskidzie Żywieckim. Na Babiej wypada być przynajmniej raz w sezonie, toteż kiedy w czasie powrotu ze Słowacji zostałam "zahaczona" propozycją wyjścia, nie wahałam się ani chwili. Wahanie nadeszło jak zwykle bladym świtem, kiedy trzeba było zwlec się z piernatów :) Na szczęście pogoda- mimo nocnego deszczu wydawała się stworzona do wędrówki, więc wahanie odpłynęło w siną dal.
Pierwszy fragment, czyli spacer Górnym Płajem z przełęczy Krowiarki do schroniska na Markowych Szczawinach (od kiedy jest to nowe schronisko, to jakoś niespecjalnie za nim przepadam) był nader przyjemny- delikatne słonce, złocące się buki- mmm... miło.
Po przerwie spożywczej ruszyliśmy w kierunku Perci Akademickiej, by zacząć ambitniejszą część trasy i dzielnie wspiąć się na szczyt. Już w chwili opuszczenia schroniska odkryliśmy, że słoneczko jest tylko wspomnieniem, a im wyżej- tym ciekawiej atmosferycznie. Mgła snuła się coraz gęstsza (żegnajcie widoki na Tatry!), pojawiły się nieśmiałe płaty śniegu, wiatr hulał w najlepsze.
Po wyjściu
nad kosówkę stwierdziłam, że w porównaniu z tutejszymi warunkami
osławiony dworzec w Kielcach to miejsce ciepłe i przytulne... I wrażenia
tego nie zmieniło nałożenie wszystkich możliwych warstw odzieży (a
miałam ich naprawdę sporo), włącznie z czapką, kapturem i rękawiczkami.Na samym szczycie czym prędzej schowaliśmy się po zawietrznej kamiennego murka, spożyliśmy kabanosiki przeznaczone na czarną godzinę, łyknęliśmy gorącej herbaty i czym prędzej pogalopowaliśmy czerwonym szlakiem w dół.
Jak się okazało- tylko Babia była tak kapryśna. Nieco niżej towarzyszyły nam już takie widoki:
Znaczy się, był to piękny, jesienny dzień :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz