piątek, 14 września 2012

Powtórka z rozrywki

niedziela 26.08.
Palenica Białczańska- Morskie Oko- Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem- i na odwrót (z przerwą w schronisku Roztoka)

-Ty to jesteś jak ten pijak od złotej rybki- usłyszałam w domu, kiedy oznajmiłam, że wybieram się na wypad w Tatry, bo wszak dawno mnie tam nie było. Niewtajemniczonym wyjaśniam, że pijak zażyczył sobie całe morze wódki, cały ocean wódki i jeszcze pół litra.No ale jak tu się nie dać skusić na miły niedzielny spacer, dość niezobowiązujacy w dodatku, bo przez Dolinę Pięciu Stawów i Świstówkę do Morskiego Oka? Przecież w ramach latania z chartami trasę tę sobie darowałam, więc koniecznie trzeba to nadrobić!
Kiedy już trochę się rozbudziłam (bo wyruszaliśmy o barbarzyńskiej czwartej nad ranem), dotarło do mnie, że w zasadzie wesoły autobus zorganizowany jest na dosyć luźnej zasadzie, że każdy robi, co chce, byleby o siedemnastej był w autokarze. Hmm... jakby to powiedzieć- coś się we mnie obudziło. I był to wspomniany chart, który natychmiast zaczął węszyć, kto by tu miał jakieś ambitniejsze plany.
Pierwsze wyczute charty miały zamiar lecieć na Rysy. Już pomyślałam, że chyba jednak pójdę grzecznie z moimi znajomymi, bo Rysy po raz drugi w czasie dwóch tygodni nie do konca do mnie przemawiały, a ponadto charty wyglądały mi na wersję Robocop (jak się okazało- słusznie). Ale wtedy intuicja poprowadziła mnie ku ekipie wybierąjacej się na Przełęcz pod Chłopkiem. Od znajomych dostałam oficjalne zezwolenie (Leć, z nami to się będziesz męczyć) i ruszyliśmy.
Niestety, tym razem na trasie do Morskiego nie towarzyszył mi żaden bohater, ani też nie przejechał żaden najmniejszy choćby samochód (ba, nawet bryczki jeszcze nie kursowały), więc pozostało jedynie ścinanie zakrętów. Był to jednak dobry czas, by przekonać się, że wspólne tempo wędrówki ładnie nam się zgrywa i jest szansa na pokonanie zamierzonej trasy.
W schronisku nad Morskim pustawo, choć nie tak, jak poprzednio- no i doskonale widać, kiedy przybywa pierwsza bryczka i przygodni "turyści".
Ruszamy dalej. Nad nami szalony taniec mgły i wiatru- szczyty na przemian odsłaniają się i nikną, obiecując piękne widoki. Po odbiciu szlaku znad Czarnego Stawu następuje chwila niepokoju- robi się szaro i ponuro, lecz już po chwili czeka na nas nagroda- wystające ponad mgłę szczyty na nowo odsłaniają swoje oblicza. Zaczynają się klamerki i wąskie percie, a ja subiektywnie odnoszę wrażenie, że jest to trasa bardziej wymagająca niż podejście na Rysy. (Wejście na Rysy nie robi na mnie z resztą jakiegoś szczególnego wrażenia, idzie się i tyle. Natomiast znajome osoby przeindagowane na okoliczność swoich wrażen, oceniają oba szlaki podobnie).
Na przełęczy widoki się zrobiły bardziej na słowacką stronę, z Wielkim Hinczowym Stawem i Koprowym Wierchem w roli głównej, a od naszej uporczywie lazła w górę mgła, która zatrzymała się dokładnie na linii grani. Co miało tę dobrą stronę, że bez żalu schowałam aparat i całą uwagę poświęciłam schodzeniu. Które to schodzenie, ku mojemu zaskoczeniu, okazało się prostsze niz się spodziewałam.
Nad czarnym Stawem było widać dokładnie nic. No i oczywiście tabun ludzi.A pomiędzy nimi kręcące się orzechówki:Morskie oko wyłaniało się znienacka, z jeszcze większym tabunem na brzegach. Fotki wychodziły z powodu mgły takie, jakby ktoś nakrył połowę obiektywu paluchem :)A mnie po spojrzeniu na zegarek włączyło się drugie życie i piaty bieg, bo oceniłam, ze zdążę wstąpić do ulubionego schroniska w Roztoce na jakieś jedzonko. W rezultacie trudno mnie było dogonić :) Ale zupa czosnkowa była warta dodatkowego wysiłku.
W charakterze ostatniej atrakcji wystąpiła ulewa- złapała mnie na ostatnich minutach przed parkingiem, a i tak zdążyło mi się od góry nalać do butów.

EPILOG
Następnego dnia wybrałam się ze znajomymi do kina.
-A ty co wczoraj robiłaś?- zapytała koleżanka, kiedy staliśmy w ogonku po bilety.
-Byłam pod Chłopkiem- odpowiedziałam zgodnie z prawdą i ujrzałam, jak cały ogonek milknie i zamiera, spoglądając w moim kierunku. Czym prędzej więc dodałam- Na Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem...
Kolejka odetchnęła i powróciła do życia :)